niedziela, 14 marca 2010

Dzisiaj raczej króciutko, bo zaraz biorę się za pracę - koleżanka zamówiła pojemniczek na drobiazgi do łazienki i chciałabym go dzisiaj zacząć a jeszcze nie mam konkretnego pomysłu. Poza tym ostatnio uczę się nadal szycia. Tzn z braku watoliny głównie rzeczy, które jej nie potrzebują :) Przedwczoraj zaczęłam szyć córci do pokoiku zasłonki, jedną skończyłam, druga czeka na natchnienie :) A od wczoraj szyłam jej pościel. Wydawało mi się, że to najprostsza rzecz jaką można uszyć a jednak, gdy nie ma się odpowiedniego "przeszkolenia" to i to może się okazać wyzwaniem ponad siły. Ostatecznie z efektu końcowego jestem zadowolona, chociaż napewno lepiej by  mi wyszła, gdyby ktoś mi pokazał jak co robić i w jakiej kolejności - dobrze mieć jakiegoś doświadczonego nauczyciela. Zdjęć pościeli nie zaprezentuję, bo póki co nie ma się czym chwalić - ot, pościel jak pościel, nic szczególnego. Jedynym udziwnieniem są zielone listki, które naszyłam na wierzch.
Za to żeby nie było całkiem pusto, zaprezentuję zdjęcia królisi, o której wspomniałam ostatnio. Maluch siedzi na koszyku, który zakupiłam z odzysku za grosze i przerobiłam po swojemu :) To była moja pierwsza próba dekorowania w ten sposób oraz pierwsza próba malowania wikliny - myślę, że wyszło nienajgorzej :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz