poniedziałek, 31 maja 2010

Po deszczu zawsze wychodzi słońce...

... czyli o wczorajszym dniu :)
Prawie przez cały dzień padało. W właściwie lało. A o godzinie 19 nagle wyszło piekne słoneczko i zrobiło sie cieplutko. Nie mogłam przegapić tych promieni (w końcu nie wiadomo, kiedy znów tak ładnie zaświeci), ubrałam szybciutko córcie i pobiegłyśmy na dwór. Nataszka pierwszy raz dostała pozwolenie biegania po kałużach, bo wygrzebałam z szafy za duże o dwa numery kalosze:) Po założeniu grubych skarpetek były na tyle dopasowane, że nie spadały jej z nóżek. Na początku była trochę zaskoczona, nie wiedziała dlaczego mama kazała jej wchodzic do kałuży. Spacerowała więc trochę po trawce, spoglądając raz po raz na wodę :)


Jednak ciekawość kazała jej podchodzić coraz bliżej...

Aż w końcu sie odważyła...

...i odkryła, że to naprawdę fajna zabawa :)

Biegała jak szalona tam i z powrotem a ja próbowałam zrobić jej jakieś sensowne zdjęcie. Jednak wiekszość była rozmazana. No i jak na każdą "podeszczową" zabawę przystało i ta musiała skończyć się w taki sposób:

A w między czasie ja też sie troche pobawiłam - aparatem :)



I taki miałam przyjemny wieczór. 

3 komentarze:

  1. witaj
    pozostaje nam tylko czerpać radość z dzieci jak potrafią się beztrosko bawić i wykożystywać każdą chwile!!!
    pozdrawiam ciebie i słodką córeczke!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, wysłałam Ci maila - może znowu wrzuciło go jako spam?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też chcę taką bluzę, jak dama na zdjęciu!

    :)

    OdpowiedzUsuń